Niecodzienna interwencja strażaków w miejscowości Ogródek
Strażacy już nie raz udowodnili, że nie straszne im ryzyko, jeśli w grę wchodzi walka o ludzkie życie. Można zaryzykować twierdzenie, że w straży pożarnej pracują same zuchy i ludzie o najlepszych cechach charakteru. Zdarza się jednak, że strażacy pędzą na ratunek do miejsc, w których nie zdarzyło się nic niebezpiecznego. I wcale nie mówimy tu o kotach na drzewie. One naprawdę potrzebują pomocy w przeciwieństwie do człowieka, który… przeczytajcie sami!
Gdy nerwy biorą górę nad rozsądkiem
Pewien mieszkaniec miejscowości Ogródek znajdującej się w powiecie piskim, miał kiepski dzień za sobą. Mężczyzna nie mógł poradzić sobie ze złością, ale na szczęście z pomocą przyszedł drewniany płot odgradzający posesję. Solidne sztachety dzielnie wytrzymywały napad agresji człowieka, który z całej siły zaczął kopać w płot. Jak to często bywa w tego typu przypadkach, odezwała się złośliwość rzeczy martwych.
Mężczyzna zamarkował potężnego kopniaka i wtedy się stało. Deski rozchyliły się nieznacznie, a noga mężczyzny znalazła się pomiędzy nimi. Zaskoczony agresor spostrzegł, że noga nie tylko okrutnie go boli, ale także zupełnie utknęła w płocie.
Pomoc straży pożarnej była niezbędna
Siła na kopniaki była, ale na wyciągnięcie nogi spomiędzy desek zabrakło mocy. Straż pożarna musiała przyjechać na pomoc. Dzielni strażacy i tym razem nie odmówili pomocy, bo przecież człowieka na mrozie zostawić nie sposób.
Na miejsce razem z zastępem Ochotniczej Straży Pożarnej przyjechał Zespół Ratownictwa Medycznego. Po krótkiej akcji noga została uwolniona, a mężczyzna mógł bezpiecznie wrócić do domu. Być może ta przygoda sprawiła, że zły nastrój mu przeszedł i na drugi raz pomyśli, zanim zdecyduje się na coś równie głupiego.
A jeśli chcecie się trochę pośmiać lub poczytać coś ciekawego, zajrzyjcie na stronę https://www.humorum.pl/.